Skip links

Spacer z „Królową Salwatora”.

22.09.2019 poprowadzę spacer po Biskupiej Górce śladami książki napisanej przez Emmę Popik „Królowa Salwatora”.

To fikcja literacka odsadzona w realiach dzielnicy. Książka opowiada o tym jak jeden symbol i jedno wydarzenie może stać się iskrą, budzącą mieszkańców z letargu. Letargu, w którym tkwili kilkadziesiąt lat doprowadzając dzielnicę do opłakanego stanu. Dramatyczne wydarzenia i możliwość utraty własnych mieszkań są impulsem do działania a remont zegara na wieży schroniska, budzi w mieszkańcach wiarę, że mogą zaopiekować się swoimi domami i sprawić by ich dzielnica pokryła się kolorami i odzyskała blask „Gdańskiego Montmartre”.

Jednym z wątków jest historia tajemniczego zaginięcia dwójki słynnych fotografów Gertrude Kelting i Paula Czarneckiego. Co kilka dni będę tutaj publikował fragment książki, odkrywając szczegóły niezwykłego zlecenia, którego podejmuje się lokalny fotograf. Napięcie będzie rosnąć stopniowo aż do niedzieli 22.09, kiedy eksploduje w zaskakujący sposób w trakcie spaceru. Zapnij pasy bo będą emocje. Już jutro(19.08) pierwsza odsłona.

Na spacerze pokażę Ci i opowiem o Biskupiej Górce jakiej nie znasz nawet jeśli bywasz tu regularnie. Zapisy i płatności tutaj:

https://tajemnicegdanska.pl/zapis-wycieczka-rowerowa/

Szczegóły spaceru:

Spacer pieszy 22.09. 2019 godz. 11:00
Zbiórka i start:
Galeria Forum na schodach pod Lwem.
Czas spaceru ok. 2 godz.
Koszt 25 zł/os. Dzieci do lat 12 bezpłatnie.
Więcej o moich spacerach o mnie i regulamin sprawdź tutaj:

https://tajemnicegdanska.pl/tajemnice-gdanska/

Książka Królowa Salwatora Emmy Popik została wydana przez wydawnictwo Marpress z Gdańska w 2019r. to moje ulubione wydawnictwo bo wydają książki o stary Gdańsku.
Znajdziesz ich tu:
www.marpress.pl

20.08.2019 i do spaceru zostało 32 dni zaczynamy odliczanie…

Odcinek 1.

Postawny mężczyzna, stojący na progu, skinął głową na powitanie. Modnie ostrzyżony i ubrany, zachowujący się swobodnie, wszedł do pokoju i bez wahania zajął krzesło przy stole.

Przystąpmy do interesu – położył smartfon na blacie.

Wiem, że zbiera pan pocztówki sprzed wojny. Mam zbiór. Unikatowy. Na pewno pana zainteresuje.

Poszukuję określonego motywu – wyraził zastrzeżenie fotograf.

Mam rzadki motyw, jedyne takie ujęcie, raz uchwycone – wyjął z wewnętrznej kieszeni skafandra kopertę i delikatnie ją otwierał – ostatnia sztuka.

Fotograf odnotował w pamięci nieskazitelny wygląd odzieży przybysza, pewnie dopiero co zakupionej w markowym sklepie.

Nie wiem, czy będzie mnie stać – uczynił zastrzeżenie. Sądząc po odzieży, widział, że to klasa światowa. W głowie odezwał się dzwonek alarmu. Jakiż to biznes chce zrobić ze skromnym fotografem freelancerem?

Cdn…

Odcinek 2.

Gość odgiął brzegi bibułki. Ukazało się czarno-białe zdjęcie. Kompozycję szpeciły biegnące w poprzek przewody elektryczne. Widok wydał się znajomy. Jest jedna jedyna dzielnica, gdzie na stromych pagórkach stoją stare kamienice. Sądząc po ozdobach na ścianach i wokół okien, domy zbudowano w drugiej połowie dziewiętnastego wieku.

Gdański Montmartre – rzekł kolekcjoner – bezcenny zabytek, chluba miasta. Biskupia Górka.

Fotograf uśmiechnął się gorzko.

Tych domów z pierwszego planu już nie ma – zauważył – zdjęcie zrobiono przed wojną.

Przyglądał się cieniom na fotografii, ustalając, gdzie w chwili naciskania migawki stało słońce na niebie. Zaciekawiło go, gdzie znajdował się fotograf. Wysokie pagórki ujęto na zdjęciu tak, jakby zainstalował się naprzeciwko, na wysokim podeście.
Musiał stać na dachu Danziger Hof – zaczął, mrużąc oczy, by lepiej uzmysłowić sobie odległości – albo raczej banku Rzeszy – rzekł na głos. – Komu wydano zezwolenie, by postawić statyw na skośnie ułożonych dachówkach?
Cdn…

Odcinek 3.

Na strychu – uściślił gość.

Okna wychodzą dokładnie na wprost – przyznał. Tym razem uniósł dłonie, stykając je kciukami, by kadrować ujęcie. – Fotograf musiał się cieszyć znaczną sławą – zauważył – chciałbym poznać jego nazwisko.

I ja też – wtrącił gość.

Fotograf podniósł na niego pytający wzrok, a w głowie zapaliła się czerwona lampka. Biznes wydawał się podejrzany. Kolekcjoner włożył rękę do drugiej kieszeni skafandra i spod białej jedwabnej podszewki wysunął kolejną kopertę. Na białej bibułce leżała pocztówka. Pierwsze, co zobaczył, to identyczny pagórek, a za nim dwie kamienice i drzewo na pierwszym planie. Coś go zaniepokoiło, zmiana nieuchwytna na pierwszy rzut oka. Przeanalizował każdy detal, nim zauważył, że nieba nie przecinały w poziomie przewody wysokiego napięcia.

Natrudził się retuszer, aby nie pozostał po nich żaden ślad – poruszył brwiami – musiał wykonać tysiące dotknięć pędzelkiem. – Nagle uśmiech znikł, a na czole pojawiła się pionowa zmarszczka. – Gdańsk? – przeczytał nazwę z pieczątki pocztowej. Wpatrzył się jeszcze uważniej w rozmazane cyfry odbite w tuszu.

Cdn..

Odcinek 4.

Ręce kolekcjonera wykonały szybki ruch i pocztówka została ujęta za brzegi dwoma palcami i obrócona spodnią stroną na wierzch. Została tam odbita okrągła pieczątka z niebieskiego tuszu.

Firma Argus? – przeczytał na głos. – Przecież powstała po wojnie – podniósł zdziwiony wzrok na kolekcjonera – a zdjęcie – wskazał palcem leżącą obok oryginalną fotografię z liniami wysokiego napięcia przecinającymi niebo – zrobiono kilkanaście lat wcześniej.

Odbijali pocztówki ze starych zdjęć. O prawa autorskie nikt wtedy nie pytał.

Może nie znali fotografa albo – przygryzł dolną wargę – nie przeżył wojny? Pytanie, kto zrobił to zdjęcie, pozostaje bez odpowiedzi.

Kolekcjoner wykonał nieznaczny ruch głową.

I ja chciałbym to wiedzieć. – Wyjął szkło powiększające i zbliżył do powierzchni pocztówki. Budowle, dachy, drzwi i okna podskoczyły jak szalone do oczu. Ręka kolekcjonera lekko się przesunęła, układ okien ujawnił swoje piękne proporcje.

Coś mi to przypomina – zaczął fotograf i się zawahał. Pochylił głowę, by się upewnić. Zaskoczyła go niezwykła subtelność kompozycji. – Zagadka nie jest niemożliwa do rozwiązania, choć bardzo trudna – przypomniał sobie wieczory spędzone na studiowaniu setek zdjęć, wyszukiwaniu odróżniających cech charakterystycznych dla autorów.

Czy zdoła pan odgadnąć, czyja ręka trzymała aparat?

Cdn..

Odcinek 5.

Myślę, że była piękna i delikatna – zaczął powoli, kojarząc autora zdjęcia z jego stylistyką. Zastanowił się przez chwilę i potrząsnął przecząco głową – ale tu potrzeba silnej męskiej ręki – nagle zobaczył ciężki, przedwojenny statyw na nóżkach – aby wnieść aparaturę na strych banku Rzeszy.

I ja sobie nie mogę wyobrazić, by kobieta dźwigała sprzęt piętro za piętrem – rzekł kolekcjoner – przecież nie musiała robić tego własnymi rękoma.

Czyżby wiedział, kto zrobił zdjęcie i tą uwagą testował intuicję i jego zawodową wiedzę? Widząc napięcie w twarzy kolekcjonera, pojął, że nie kierowały nim pobudki zawodowe, ale emocje.

Można postawić wstępną hipotezę, że zdjęcie zrobiła znana kobieta-fotograf – zauważył – z pewnością przed wojną sprzedawała tysiące odbitek, skoro po wojnie wykorzystała je firma Argus Sopot. Czy mówimy o tej samej osobie?

Przed wojną była tylko jedna tak sławna kobieta-fotograf – kolekcjoner nie wymieniał jej nazwiska, jakby wypowiedzenie zbyt wiele go kosztowało.

Gertrude Kelting – powiedział za niego fotograf. – Pozostaje poszukać odpowiedzi na pytanie, czy przeżyła wojnę.

To jest właśnie to pytanie i wielka tajemnica, którą trzeba rozwikłać – powiedział głębokim tonem kolekcjoner. – Jego wzrok powędrował za okno. – Bardzo chciałbym znać odpowiedź.

Cdn..

Odcinek 6.

Robił pan poszukiwania.

Włożyłem w nie wiele trudu. Moje pytanie obiegło cały świat. I powróciło również pytaniem. Ktoś chciał się dowiedzieć, czy mam wiadomości o innym fotografie. Ma polskie nazwisko: Czarnecki.

Paweł – rzekł fotograf.

Paul – poprawił gość – ale polska wersja również była używana.

Nie udało się odnaleźć żadnego śladu?

Kolekcjoner wskazał na zdjęcie.

To jest ostatnie zdjęcie zrobione przez Gertrude. Uważam je za drogowskaz, pokazujący kierunek, w którym podążali.

Obydwoje? – chciał uściślić fotograf. – Użył pan liczby mnogiej.

Gość wykonał nieznaczny potwierdzający ruch głową.

Przeszli poza tę górę – wskazał zdjęcie – jakby pragnęli poza nią się ukryć, by nikt z Danzigu ich nie odnalazł. Napewno zabrali ze sobą aparaty fotograficzne. Nie porzucili cennego sprzętu, nie poniechali uwielbianego zawodu.

Ciekawe, jakie zrobiliby tam zdjęcia – zainteresował się fotograf.

Cdn..

Jeśli chcesz dostawać regularnie informacje, zapisz się do newslettera.

Błąd: Brak formularza kontaktowego.

Return to top of page